24 lip 2015

Dźwięk w słuchawce


Jeden z silniejszych bólów pojawia się wtedy gdy słyszysz w słuchawce telefonu głos osoby nr 1: najbliższej Ci osoby w życiu i nie możesz się nim cieszyć.

Musisz wtedy tłumić to co do niej czujesz bo gdy ucieszysz sie szczerą, wielką radością, to sprawisz przykrość osobie, ktora siedzi obok Ciebie i swoje uczucie wyraża w sposób niezwykle zaborczy. Ta druga osoba nie znosi konkurencji w uczuciach i kontaktach. Nienawidzi nikogo, kto mógłby być bliżej mnie...

Sytuacja przypomina trojkąt. Ale nim nie jest. Bo pierwsza osoba to po części Ty sam. Twoj uśmiech, Twoje rysy, Twoje lęki, Twój sposób chodzenia i maniery. To ktoś, kogo kochasz miłością bezwarunkową. Jak ojciec syna.

Stoję myślami nad maltańskim klifem i spoglądam ze strachem w dół. Oderwane bloki skalne przez setki, a może tysiące lat, są uderzane przez potężny żywioł morza śródziemnego. Kiedyś sie złamią i rozpadną całkowicie. Są znacznie trwalsze, niż miłość ojca do syna. Bedą tu tkwiły kolejne tysiace lat po odejściu obojga z nich.

Stoję nad maltańskim klifem z przeszywajacym smutkiem, bo nie mogę sie cieszyć rozmową z osobą nr 1.

Stoję nad maltańskim klifem ze strachem nie dlatego, że mam lęk wysokości. Ale dlatego, że gdybym spadł, to osoba nr 1 więcej mnie nigdy nie zobaczy. Mój synek.

22 lip 2015

Na urlopie

Wyjechałem daleko na tydzien. Odpoczywam w wysokiej temperaturze, prawie afrykańskiej. Jest gorąco, wilgotno, a niebo bezchmurne. Noce stają sie czarne, a temperatura nie schodzi poniżej 25.

Wypożyczyłem samochód. Tu gdzie jestem jeździmy po lewej stronie. Kilka razy zdarzyło mi sie jechać "na czołówkę". Sporo osób jeździ jak wariaci wiec specjalnie sie nie wyróżniam ;) Tu gdzie jestem, auta są stare i mają zmatowiałe, pożółkłe reflektory. Dostałem niestety mandat za nieprawidłowe parkowanie. 


Bardzo mi sie podobają widoki i zapachy. Mam maskę i rurkę do nurkowania. Woda jest krystalicznie przejrzysta, wiec oglądam sobie śliczne, kolorowe rybki. Temperatura wody w morzu to 24 stopnie. Jest wiec ciepło. Jezior i lasów brak. Rzeki pojawiają się w mokrej części roku.

Ludzie sa głośniejsi niż w Polsce ale mniej hamscy i akceptujący różnorodność. Bardzo dużo zrujnowanych wiosek, w których miedzy kamieniami zalega tysiące muszelek po ślimakach.

Wilgotność jest bardzo wysoka. Wieczorem moja mapa papierowa robi sie miękka i przypomina szmatę do mycia podłóg, a nie papier. Za to wilgoć uwalnia zapachy z ziemi i roślin. Nie znam sie na nich, ale na moje oko rosną tu agawy, koperek, kaktusy i masa roślin o ciężkim, duszącym, aromatycznym zapachu, ktorego nie jestem w stanie określić.
Za kilka dni wracam.


1 lip 2015

Po czterech miesiącach w nowej pracy

Pojawił się kryzys. Pewność siebie zeszła na plan dalszy, nie czuję się ani doceniany, ani kompetentny tu gdzie pracuję. Jestem raczej wyszydzany - pół żartem, pół serio - za swoje roztargnienie, dosłowność, dziwne pytania z oczywistymi odpowiedziami. Sprawiam wrażenie inteligentnego, ale gubię się w prostych, organizacyjnych rzeczach. Młodsi ode mnie pracownicy zaczynają mnie pouczać nieomal w każdym szczególe mojej pracy - głównie ze względu na dość specyficzny sposób formułowania przeze mnie wypowiedzi.

Nie mam stałej umowy - nie jestem pewien swojej przyszłości w miejscu, w którym pracuję. Kładę uszy po sobie i staram się robić swoje. Nie awanturuję się, nie kłócę, nie pyskuję, przyjmuję wszystko na siebie. Jak ktoś coś ode mnie chce, robię to. Gdyby ktoś poprosił mnie o nadstawienie ryja, bo ma ochotę się wyżyć, prawdopodobnie zrobiłbym to. Ogólnie wykonuję pracę stażystki, tylko za 3 x większe wynagrodzenie. Czuję, że moje kompetencje się marnują. Często siedzę w domu po powrocie nad pracą, bo w biurze nie jestem w stanie niczego zdążyć. Żartobliwie zostałem nazwany fetorem (na wzór postaci z "Gry o Tron" i jego oddańczo-służalczej roli), ale mnie te żarty przestają śmieszyć.

Nie wiem jak się skutecznie bronić, bo niestety gdy zaczynam to robić, zawsze robię krzywdę psychiczną drugiej osobie i rozpędzam wojnę wokół, na której są ofiary. Nie chcę nikogo atakować, skarżyć, zwracać uwagę, bo to spowoduje, że utracę ostatnią swoją zaletę, jaką jest usłużność i wykonywanie wszystkiego, o co zostanę poproszony.

Na razie nie opuściłem ani jednego dnia, nie spóźniam się, pracuję po godzinach, staram się robić (z różnym skutkiem) wszystkie zadania mi przydzielone. Niestety czuję niezadowolenie ze strony szefowej tym, że nie nadążam z wykonywaniem swoich obowiązków (swoją drogą mam ich dwa razy więcej, niż powinienem - z braku pracowników). Zarabiam jej zdaniem za dużo w porównaniu z tym, co robię. Stwierdzam, że muszę znaleźć inną pracę, zanim skończy mi się umowa we wrześniu. Jedyna pociecha, że zarabiam znacznie więcej, niż inni. Ale co z tego, skoro to co umiem tutaj kompletnie się nie liczy.

Kilka słów o "fetorze". Zostałem tak żartobliwie nazwany przez kolegę pracy na wzór postaci z "Gry o tron", która została okaleczona, następnie poprzez upokorzenia i pranie mózgu kompletnie podporządkowana swojemu panu. Kolega przyznał, że jest we mnie coś prowokującego z tej postaci. Coś, co sprawie, że "prowokuję do tego, aby mi dokuczać". Hm... zabawne... to już dawno przestało być.