Długo nie mogłem zdecydować się na publikację poniższego tekstu. Jest
ostry i smutny. Ale też i bardzo osobisty dla mnie. Boję się uczucia
zwanego miłością i zakochaniem. Długo nie będę potrafił go przywrócić do
sprawnego "działania". Jeśli pytacie, czy mogę w ogóle coś takiego
odczuwać? Jak najbardziej. Mogę, czułem. Ale nie chcę tego już więcej.
Oto mój post, który powstał tuż przed walentynkami:
Aspi na walentynki
Na szczęście mam ten komfort, że przed nikim nie muszę udawać
zakochanego. Osoba, która jest najbliżej mnie też ma ten komfort, że nie
musi udawać, ale z trochę innego powodu. Jej serce jest przy człowieku,
który kiedyś naobiecywał jej "gruszki na wierzbie", a ona w to
uwierzyła pomijając fakt, że większość z tych "obietnic" (z)realizowało
się w jej krótkim życiu przez ostatnie lata w bardzo hojnej ilości.
Tylko bez obiecanek, pięknych słów i całej "słodko pierdzącej" otoczki.
Dlatego drodzy mężczyźni, do Was odnoszę sie głownie w tym poście:
Najłatwiej "rozkochacie" w sobie kobietę będąc romantycznymi
"obiecatorami". Obiecator to człowiek, który przede wszystkim obiecuje i
opowiada co zrobi, co da i jak bedzie się zachowywał. Obiecator tym
różni się od "realizatora", że większość z tego co mówi... to mówi.
Realia i czas powodują, że zapał i motywacja obiecatora stają się
słomiane.
Z drugiej strony jest realizator. Skupia się na efektach, dobiera narzędzia, środki i idzie (małymi krokami) naprzód.
Ale niestety! To obiecator jest pod względem kroków znacznie lepszy, bo
"naopowiadać" może o krokach wielkich i milowych, których roztaczana
wizja robi na rozmówcy potężne wrażenie! To takie efekciarskie! To
właśnie w ten sposób można rozkochać w sobie partnera(kę) :)
Realizator, aby posuwać się naprzód, wykonuje dużo drobnych kroków.
Prawie ich nie widać, dlatego jest mniej widowiskowy. Poza tym zbyt
często o nich nie mówi, dlatego nie robią one wrażenia na
partnerze(rce), z którym(ą) z biegiem miesięcy i lat posuwa się naprzód.
Realizatorzy to zwykle my, drodzy Aspi!
Znacie już
obiecatora i realizatora... Który z nich jest bardziej "romantyczny"?
Oczywiście ten pierwszy. Powód jest bardzo prosty i wyjaśniony
następującym zdaniem: "nikt ci nigdy nie może dać tyle, ile ja ci mogę
obiecać". I tutaj widzimy jasno jak na dłoni, że obiecator ma znacznie
silniejszy wpływ emocjonalny na drugiego człowieka! Poza tym, czyż
gruszki na wierzbie, złote pałace i świetlana przyszłość w glorii i
chwale nie jest romantyczna?
Niestety smutne doświadczenie
nauczyło mnie, że słowa są znacznie ważniejsze i potężniejsze od czynów,
które posuwają relację powoli, krok po kroku, w mało widowiskowy
sposób. Dzieci uwielbiają dostawać prezenty w pięknym kolorowym pudle ze
śliczną wstążeczką. Otoczka tego co robisz (a więc słowa), są znacznie
ważniejsze od zawartości pudełka. To emocje związane z niepewnością i
powierzchownością prezentu ekscytują (partnerkę) najbardziej.
Niektórzy z nas nie mogą przeboleć, że nasi partnerzy i bliscy tak
silnie zwracają uwagę na pustą powierzchowność pomijając powolne,
mozolne o mało widowiskowe działania. Dlatego drogi aspi! Poniżej bardzo
cyniczny i groteskowy poradnik, aczkolwiek niestety (często) bardzo
prawdziwy... To puste słowa rozkochują, a nie wierność, działania i
konsekwencja:
Jeśli chcesz zaimponować dziewczynie/partnerowi, na której(ym) Ci zależy:
- Zamiast rezerwować miejsce w ciekawej restauracji, powiedz wpierw, że do takiej się wybierzecie i że będzie cudownie, że zapalicie świeczki i będziecie robić różne romantyczne rzeczy.
- Zamiast naprawić swojej sympatii zepsute auto, powiedz jej, że jej bardzo współczujesz awarii i chciałbyś jej pomoc, bo ją bardzo kochasz.
- Zamiast kupować sympatii ładne ubranie, zacznij jej mówić, jakby pięknie wyglądała w (jakimś tam) stroju i porównaj jej wygląd z aniołem, motylem albo jakimś innym latającym stworem.
- Zamiast zamieszkać ze swoją sympatią pod wspólnym dachem komfortowego mieszkania z luksusami, stwórz legendę o wspólnym romantycznym życiu, domu z ogrodem, wspólnym gotowaniu, codziennym śpiewaniu kołysanek na dobranoc. Obiecaj też koniecznie śniadania do łóżka.
- Zamiast zapłacić wszystkie wspólne rachunki i czynsze, naopowiadaj swojej sympatii jak to ważny jest dla Ciebie jej rozwój osobisty, poczucie finansowej niezależności i możliwość decydowania o swoim życiu.
- Zamiast zapewnić dach nad głową i komfortowy transport zawsze i wszędzie, powiedz swojej sympatii, że przy Tobie może czuć się bezpiecznie, bo zawsze staniesz w jej obronie i zabijesz każdego, kto się do niej zbliży. Trenując na siłowni, mów, że to robisz, aby jeszcze lepiej ją bronić przed złem tego świata. To będzie zapewne bardzo romantyczne i dojrzałe wyznanie.
A teraz już na poważnie i bez sarkazmu:
Pamiętaj, drogi mężczyzno, że słowa przenoszą znacznie więcej wartości
emocjonalnych, niż mało nagłośnione konkretne działania... A słowa mają
spotęgowane działania w takich dniach, jak walentynki, urodziny,
imieniny i tego typu okazje nie mające żadnej wartości, poza liczbowymi
zbiegami okoliczności. A w takich dniach słyszeć tego typu "słowa", to
bardzo ważne dla kobiety!!
Drogie Panie! Bardzo przepraszam za
mój sarkazm, jeśli kogoś uraziłem. Tylko w ten sposób jestem w stanie
wyrazić swoje ubolewanie, że nie potrafię obiecywać i składać pięknych
słów, których bliska mi osoba tak potrzebuje w swoim życiu. Chciałbym
mieć w sobie to "coś" co uczyniłoby ze mnie romantycznego księcia z
marzeniami wypisanymi na podnieconych ustach i błędnych oczach...
Niestety nie potrafię słodko pierdzieć, a w momentach szczerego bólu w
sercu, często bywam złośliwy tak jak w tym poście...
Nie
potrafię i z tego powodu nienawidzę być tym, kim jestem... odczuwam
swoje braki i chciałbym umieć pieprzyć od rzeczy o romantycznych
duperelach.
A Wam drodzy aspi życzę, żebyście się nauczyli być
obiecatorami. Szansa na zauroczenie się kogoś w Waszej osobie
drastycznie rośnie! Pracujcie nad swoją powierzchownością, która tak
bardzo się liczy w związku!
No coz ten tekst mnie powalil. Czytam Pan od pewnego czasu szukajac wskazowek synek ma napewniej ZA. Zaczelam tez podejrzewac siebie. To co Pan tu pisze jest o mnie. Nie wiedziec czemu zawsze nienienawidzilam takiej durnej gatki. A dowcip o papiezu mnie by ubawil i nie rozumiem o co chodzilo asystentce. Mam kilka pytan o synka czy zechcialby Pan odpowiedziec? Jak sie mozna z Panem skontaktowac?
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuń