Wczoraj wróciłem do domu dość późno, konkretnie o 20.40. Udzielam się w takiej dziwnej organizacji, której celem jest praca nad sobą w kontekście wystąpień publicznych i dawania sobie informacji zwrotnej - co było dobre, a co złe w trakcie takich wystąpień. Jestem zwykle osobą odpowiedzialną za ocenę gramatyki, a z racji ZA jestem też człowiekiem bardzo skrupulatnym i dokładnym w przekazywaniu informacji zwrotnej ludziom nt. popełnianych błędów. Zadanie wymagające dość znacznej uwagi i koncentracji sprawiło, że wyjątkowo mocno zgłodniałem. A, że ostatni posiłek jadłem około 11.20, postanowiłem zjeść coś w pobliskim barze, w którym można zamówić bardzo smaczne hamburgery i frytki.
Tak też się stało - poszedłem, zamówiłem i zapłaciłem. Następnie usiadłem twarzą do ściany na stołku barowym. Na jedzenie czekałem 20 minut, w trakcie których szukałem jakiegoś obiektu, na który mógłbym popatrzeć. Naprzeciwko mojego nosa widniała betonowa ściana pomalowana na szaro z tandetnymi zdjęciami, ręce miałem oparte na dębowym blacie, na którym stała podstawka pod serwetki. Dla mnie - klaustrofobika - widok taki jest okropny. Zawsze jak tylko mogę, siadam na otwartej przestrzeni albo twarzą do okna, żeby mieć minimum kilkadziesiąt metrów przestrzeni przed sobą. Niestety bar był malutki...
Po kilku minutach zobaczyłem na betonowej ścianie, ok. pół metra nad moją głową muchę. Siedziała pochylona w dół. Gdyby miała mózg i oczy, które mogłyby mnie zobaczyć - pomyślałbym, że obserwuje mnie. Początkowo nie zwracałem na nią uwagi, ale gdy po 15 minutach siedziała tam dalej - lekko się zaniepokoiłem. Muchy zachowują się, jakby miały ADHD. Zresztą czytałem, że mają pamięć ok 5-7 ostatnich sekund, potem zapominają co się działo w przeszłości. Gdy odbierałem hamburgera i zacząłem konsumpcję - ona wciąż tam siedziała. Nie chcąc wyglądać na debila, zerkałem na nią z ukradka, a gdy nie było zbyt wielu ludzi w tym maleńkim barze, zrobiłem musze zdjęcie, którym chciałem się z Wami podzielić.
Gdy zakończyłem jeść mojego pysznego hamburgera z kozim, karmelowym serem i ciemnym, słodkim sosem, ta mucha wciąż tam siedziała! A to nogami głaskała skrzydełka, a to przednimi łapami tarła sobie łeb... Konsumpcja trwała ok. 20 minut, drugie tyle czekałem... Razem daje to ok. 40 minut siedzenia jednej muchy w jednym miejscu bez przerwy! Wychodząc - zerknąłem raz jeszcze i stwierdziłem, że nic się nie zmieniło - ona siedziała tam dalej...
Jeden z Was zasugerował, że być może mucha się przykleiła. Też mi to
przyszło na myśl, ale nie chciałem sprawdzać - gdyby faktycznie się
przykleiła, to w trakcie sprawdzania musiałbym dotknąć muchę! A jeśli by
odleciała, być może zaczęłaby fruwać mi nad głową. Wolałem utrzymać
więc status quo.
Drodzy czytelnicy. Dziękuję, że dotarliście do tego miejsca... Nie mam dla Was radosnej nowiny... Czy wiecie, że właśnie przeczytaliście dokładnie 460 wyrazów i 5 akapitów o tym, że w pewnym miejscu, w pewnym barze na ścianie siedziała mucha???
Drodzy czytelnicy. Dziękuję, że dotarliście do tego miejsca... Nie mam dla Was radosnej nowiny... Czy wiecie, że właśnie przeczytaliście dokładnie 460 wyrazów i 5 akapitów o tym, że w pewnym miejscu, w pewnym barze na ścianie siedziała mucha???
Nie często można zobaczyć muchę która tak długo siedzi w jednym miejscu :P
OdpowiedzUsuńCudowny tekst! ;-)
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że umiesz przyciągnąć uwagę ... nawet muchą ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne się czytało
OdpowiedzUsuńŚwietne się czytało
OdpowiedzUsuńWciągnęło mnie, ciekawe.
OdpowiedzUsuńMój dom był wypełniony niekończącymi się problemami i nieszczęściami, które doprowadziły do rozwodu, którego nigdy nie chciałam z mężem. Wszystko się załamało i poszliśmy własnymi drogami. Próbowałam iść dalej, ale było to dla mnie bardzo trudne, ponieważ nadal kochałam mojego męża, a moja córka zawsze płakała, chcąc odzyskać ojca. Nie miałem innego wyjścia, jak szukać pomocy, co skłoniło mnie do skontaktowania się z DR DAWN po zobaczeniu tylu dobrych uwag na temat jego pracy. Zapewnił mnie, że pogodzi mnie i mojego męża swoim zaklęciem pojednania, które zrobił. Cieszę się, że mogę powiedzieć wszystko, że osiągnąłem pożądany rezultat po 2 dniach, miłość i szczęście zostały przywrócone i wróciliśmy do siebie i wierzę, że to dla nas na zawsze i wszystko dzięki DR DAWN za zrobienie tak wiele dla ratowania mojej rodziny . Nigdy nie jest zbyt zajęty, by komukolwiek pomóc. Więc skontaktuj się z nim teraz, jeśli również potrzebujesz pomocy. napisz do niego teraz przez: ( dawnacuna314@gmail.com ) Whatsapp: +3550685677099 / +2349046229159 Ten komentarz z uznaniem pochodzi od Julii Lorenzo.
OdpowiedzUsuńA propos muchy, to polecam szczerze pierwsze opowiadanie ze zbioru pt. "Opowieści o pilocie Pirxie" austorstwa Stanisława Lema ;-)
OdpowiedzUsuń