Poradnik dla rodziców świeżo uświadomionych, jak również dla
tych, co zjedli zęby na spektrum autyzmu.
Piszę też z potrzeby serca – za parę dni mój Piotruś
idzie do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Nie jest z tego powodu zbyt
szczęśliwy, przeraża go duża ilość nieznanych mu wcześniej osób. I z tego
powodu zaniepokojony jestem ja – tata (znając życie – mama Piotrusia na pewno
też jest pełna przejęcia i obaw).
Nie byłoby poradnika, gdyby nie fakt, iż jestem osobą
jeżdżącą po szkołach szkoląc kadrę pedagogiczną ze współpracy z uczniem ze
spektrum autyzmu. Realia pracy nauczycieli znam na co dzień. Są szkoły, które
zapobiegawczo przygotowują się na takiego ucznia zanim jeszcze wstąpi on w
szeregi takiej szkoły, a są szkoły, które zabetonowane w tych samych
przyzwyczajeniach od nastu lat powtarzają jak mantrę hasło „nic nie możemy – to wina
systemu”.
Nie byłoby poradnika, gdyby nie liczni rodzice uczniów z ZA,
z którymi się spotykam i weryfikuję wciąż wiedzę. Wśród nich nie ma postawy obojętnej, gdyż już sam fakt,
że chcą się ze mną spotkać świadczy o tym, że się interesują losami swojej
pociechy.
Tak więc do rzeczy, oto wskaźniki tego, że szkoła stara się
dla uczniów ze spektrum autyzmu:
- Szkoła, do której ma należeć Twoje dziecko ma już uczniów z zespołem Aspergera/spektrum autyzmu. To oczywiste – wieloletnia obecność dzieci z ASD, to wieloletnie doświadczenie nauczycieli w podejściu do takiego ucznia. Nie jest to oczywiście gwarancja sukcesu (gdyż przez lata można popełniać te same błędy), ale dobry paradygmat sukcesu.
- Szkoła, a zwłaszcza klasa, do której należy Twoje dziecko jest mało liczna. To również oczywiste – więcej dzieci – więcej hałasu, który rozprasza, a warto pamiętać, że nasze dzieciaki często potrzebują wyjątkowych warunków, aby się skupić i zrozumieć. Mało liczna, tzn. 7-12 osób. Nie ma co narzekać, jak dzieci będzie 15. Jeśli klasa (nawet w najlepszej szkole) ma ponad 25 osób i nic nie stracisz na wygodzie zapisując dziecko do innej szkoły z mniej licznymi klasami – nie wahaj się. Bardzo liczna klasa, to MASA, która jest często przez nauczycieli traktowana tym gorzej, im więcej w niej osób. Uczą tego na podstawach pedagogiki – grupy, z którymi pracuje się najefektywniej nie powinny przekraczać 15 osób. I nie ma na to cudownego leku – nawet najbardziej utalentowani nauczyciele skupią się w licznej klasie na uczniach najzdolniejszych oraz na tych najbardziej dokuczliwych – reszta zostanie zepchnięta do edukacyjnego cienia (edukacyjny cień – stan, w którym dziecko na lekcji pracuje lub też nie wg swojego uznania, gdyż nauczyciel nie ma możliwości nadzorować jego pracy).
- Klasa, do której zapisałaś dziecko jest zróżnicowana - są tam dzieci ze spektrum oraz neurotypowe – w społeczeństwie przyszłości (w wielu korporacjach ten stan odbywa się nawet dzisiaj) współpracować będą ze sobą osoby neurotypowe i te ze spektrum. Aby w tym modelu człowiek dorosły się odnalazł – warto go do tego przyzwyczajać już w wieku szkolnym – akceptacja, współpraca, tolerancja, świadomość swoich silnych i słabych stron, integracja, praca w grupie – to wbrew pozorom najcenniejsze umiejętności, które w tej chwili są zaniedbywane w większości szkół podstawowych. Na matematykę, j. polski czy przyrodę też przyjdzie czas. Mądry rodzic neurotypowego dziecka będzie się cieszył, że jego pociecha chodzi do klasy z dziećmi z zespołem Aspergera czy po prostu ze spektrum autyzmu. Mądry nauczyciel natomiast będzie pokazywał rodzicom na zebraniu zalety układu, w którym zwykłe dzieci mają szansę współpracować w jednej klasie z dziećmi ze spektrum.
- Klasa, do której ma pójść Twoje dziecko ma wychowawcę, który od wielu lat wychowuje i uczy uczniów ze spektrum autyzmu. Taki nauczyciel wie, że każdy przypadek jest inny. Nie zgrywa wszechwiedzącego, który na pierwszy rzut oka powie „panie, przecież to nie jest Asperger”. Taki nauczyciel wie, że w pierwszej kolejności należy poznać dziecko. Najpierw przeczytać o nim opinię, a następnie porozmawiać z rodzicem – co dziecko lubi, czego się boi, w jakich obszarach sobie dobrze radzi, gdzie leżą jego zainteresowania, w których momentach sprawia problemy, jak na nie reaguje i jak z nich wychodzi. Im dłuższy staż pracy z uczniami w spektrum, tym lepiej. Ale uwaga! Najtrudniej układa się współpraca z nauczycielami, którzy są „świeżo upieczonymi wyjadaczami” i cechują się wielką pewnością swoich diagnoz dzięki rocznemu-kilkuletniemu obcowaniu z uczniami ASD. Taki nauczyciel świetnie jest opisany przez efekt Krugera-Dunninga, gdzie pewność siebie jest najwyższa u ludzi bardzo mało doświadczonych w jakiejś dziedzinie. O wiele łatwiej współpracuje się z nauczycielem, który ma małą wiedzę z zakresu Aspergera/spektrum autyzmu, a przejawia dużą chęć do dialogu, uczenia się itp. Będzie otwarty na Twoje wskazówki. Najpewniej współpraca wygląda z nauczycielem, który ma już wiele lat doświadczenia z dziećmi z ASD. Niestety takich jest u nas mało, gdyż diagnoza ZA/ASD poprawiła się w naszym kraju dopiero w ostatnich latach.
- Szkoła, do której przynależy Twoje dziecko jest dobrze wyposażona – na korytarzach widać pomoce naukowe, dyplomy, tablice „projekt sfinansowany ze środków unijnych”, nowe chodniki, sprzęt multimedialny, podwórka, place zabaw, dobrze wyposażoną salę gimnastyczną, salę SI (integracji sensorycznej – nie chodzi wcale o konieczność korzystania z niej. Chodzi w ogóle o fakt, że taka istnieje), parking dla rowerów, zadbane obejście – zieleń, bezpieczne przejście dla dzieci przez ulicę. Takie działania świadczą o zaradności dyrekcji, obrotności, chęci dbania o ucznia. To dobry prognostyk – oznacza, że z dyrektorem można dużo załatwić i rzadko będzie odpowiadał „tego się nie da”, „nie możemy”, „to nie ode mnie zależy”.
- W szkole jest psycholog i pedagog. Z doświadczeniem w pracy z dziećmi z ASD. Wiek specjalisty wcale tutaj nie jest wyznacznikiem, gdyż starsi psychologowie nie mieli takiego dostępu do wiedzy na studiach w zakresie autyzmu, jak nowe pokolenie psychologów. Wyjątkiem są ci doświadczeni specjaliści, którzy wciąż się dokształcają i poszerzają swoje horyzonty.
- Szkoła chętnie zatrudnia nauczycieli wspomagających – niektóre (nie wszystkie) przypadki spektrum autyzmu (w tym zespołu Aspergera) korzystniej współpracują z nauczycielem i uczniami ze wsparciem nauczyciela wspomagającego lub asystującego. Ale uwaga! Są też przypadki (zwłaszcza w zespole Aspergera), że dziecko jest towarzyskie, otwarte i nie będzie miało problemu z samodzielną nauką. Wówczas należy przemyśleć przypisanie mu nauczyciela wspomagającego. Czasem inne dzieci piętnują takiego ucznia. Tutaj przyda się mądrość rodziców skonsultowana z psychologiem.
Dodatkowo:
- Klasa Twojego dziecka posiada kącik/kantorek, w którym może ono się wyciszyć. Ze wyposażenia klasy – mile widziana jest także wykładzina, która wycisza hałas i sprawia kameralną atmosferę w klasie. To wciąż rzadkość uznawana przez szkołę jako „zbytek”. Jednak jeśli będziemy o to prosić, zwracać uwagę i pytać – być może w przyszłości szkoły będą takie warunki wprowadzały w realia. Tak jak to ma miejsce z salami do integracji sensorycznej – kiedyś zbytek – dzisiaj coraz częstsze zjawisko.
- Klasa, do której zapisujesz dziecko ma charakter techniczny/matematyczny/informatyczny - w takich klasach często są lepsze warunki dla dzieci z ASD, a nawet dzieci neurotypowe przejawiają częściej niż w innych klasach cechy spektrum autyzmu. Takie klasy i szkoły posiadają też więcej technicznego sprzętu: modele silników, lepsze komputery, drukarki 3D, edukacyjne zestawy lego itp. Poza tym jest większa szansa, że Twoje dziecko będzie mogło w takiej klasie lepiej i częściej realizować swoje zainteresowania, a to dla niego bardzo ważne w całym procesie edukkacji. W ogóle szkoły, w których dziecko może realizować swoje pasje i ma z tego profity SĄ CUDOWNE - niestety wciąż taka szkoła jest rzadkością.
To na razie wszystko. Jeśli macie jakieś spostrzeżenia –
piszcie w komentarzach sugestie i spostrzeżenia w tym temacie.
takie szkoły(publiczne) w ogóle istnieją...?
OdpowiedzUsuńCo z miejscowościami, gdzie nie ma takich szkół? Syn dojeżdża 30km do prywatnej, 4 lata w masowej to dramat.
Bywam przede wszystkim w szkołach publicznych. Nie ma reguły, że bogate szkoły z dużą ilością sprzętu i małymi klasami są jedynie w bogatych dzielnicach dużych miast. Można je spotkać zarówno na wsi, jak i w centrach małych miejscowości. Nie ma reguły. W czasach dopłat unijnych, braku problemów z wyżem demograficznym liczy się przede wszystkim zaradność, kompetencje i wola dyrekcji.
OdpowiedzUsuńMieszkam w małej miejscowości i wielkiego wyboru nie mam. Po 3 latach walki i negocjacji doszliśmy do poziomu,który jest co najwyżej do zaakceptowania. Przed nami czwarta klasa i znowu praca u podstaw, bo nowi nauczyciele, nowa klasa...można osiwieć przez ten czas.
OdpowiedzUsuńOczywiście - w dodatku żadna zbliżająca się reforma nie przewiduje dodatkowych działań w edukacji na rzecz dzieci z ASD. Nawet zmiany względem osób niepełnosprawnych idą ku gorszemu. Liczy się praca indywidualna ze szkołą i dyrekcją. Życzę wytrwałości!
UsuńSerdecznie dziękuję!
UsuńCo do wyboru szkoły to mało realne chciałam mojemu synowi zmienić szkołę żadna go nie chciała
OdpowiedzUsuńŚmiej twierdzić, że w szkołach, do których mają uczęszczać dzieci ze spektrum autyzmu, najwazniejsi są ludzie z empatią i otwartym umysłem, którzy chcą próbować nowych rozwiązań.
OdpowiedzUsuńTak, ale empatia i otwarty umysł są bardzo trudno namacalne gdy dziecko zapisujemy do szkoły. To dopiero widać po jakimś czasie.
UsuńŚmiej twierdzić, że w szkołach, do których mają uczęszczać dzieci ze spektrum autyzmu, najwazniejsi są ludzie z empatią i otwartym umysłem, którzy chcą próbować nowych rozwiązań.
OdpowiedzUsuńU nas pierwsza klasa podstawówki byla dramatem.Co z tego ze mial miejsce wyciszen jak przez podejscie wychowawczyni,pedagoga i pani wspomagajacej ktora miala pierwszy raz doczynienia z Aspargerem agresywnym i tak konczylo sie ze tel.do mnie i natychmiast prosze przyjść.Kilkanascie szkolen a z szkolenia na szkolenie tych osob ich podejscie bylo coraz agresywniejsze w stosunku do mojego syna.Dziecko ma uczyc sie integracji a bylo izolowane.z dniem jutrzejszym idzie do innej szkoly przezywa bo bedzie dojezdzal ale jak twierdzi moze tam mnie zrozumieja
OdpowiedzUsuńNam się trafiło jak ślepej kurze ziarno. Wiedziałam, że pół mojego bliźniaczego duetu funkcjonuje nieco inaczej i właśnie dla niej wybrałam celowo klasę integracyjną. Szkoła pod domem (2 minuty piechotą), z klasami integracyjnymi. W klasie integracyjnej max 20 dzieci + nauczyciel wspomagający. Wychowawczyni z doświadczeniem, pasjonatka, pedagog z powołania, otwarta na dialog. Dyrekcji się też chce (sala do SI jest), są zajęcia jak matematyka z lego i szachy w programie nauki. Córa nie ma co prawda diagnozy ZA, ale opinię z poradni pp w zeszłym roku dostaliśmy. Szkoła na tej podstawie zorganizowała indywidualne zajęcia z SI, z psychologiem plus wychowawczyni sama wymyślała dla młodej ułatwienia (np wycieraczka pod stopy przy zdjętych butach, by łatwiej było jej wysiedzieć w ławce, zawijanie w materac jak naleśnik by wyciszyć, itp.) Żal tylko, że to 3 klasa i zaraz przyjdą zmiany. Zastanawiam się, czy młodą diagnozować by mieć na papierze ZA, czy zostawić jak jest. Funkcjonuje nieźle, choć daje czasem popalić. ALe nam jeden psychiatra kiedyś powiedział, że jeżeli młoda ma ZA, to ma najlepszą terapię od urodzenia - siostrę bliźniaczkę NT. I rzeczywiście, widać że ona w niektórych momentach jakby "ciągnie" naszą ZA i dodatkowo obie mają super poczucie bezpieczeństwa - bo mają siebie.
OdpowiedzUsuń