Jakiś mądry człowiek napisał pod jednym z moich postów bardzo trafny
komentarz, że na ludzi z ZA słabo działają kary. I ja się z tym
zgadzam. Wielokrotnie doświadczając kar w przeszłości, przypominam sobie
tylko, że coraz bardziej mnie one rozdrażniały motywując co najwyżej do
zemsty i przekory. Powodowały więcej żalu, zamykania się w sobie, niż
nauki. Bywało, że doskonale wiedziałem, że otrzymam za "przewinienie"
karę, a mimo wszystko potrafiłem z czystej przekory zrobić kilka takich
"przewinień" pod rząd. Byłem jak kamikadze, który świadom rychłej
śmierci wali prosto przed siebie...
Zdaniem moich rodziców,
zawsze byłem dzieckiem, a potem "człowiekiem" mało odpornym na robienie
rzeczy, które mnie nie interesują, co potem potwierdziło się w diagnozie
ZA. Przed podstawówką pochłaniało mnie do reszty rysowanie, geografia i
wyimaginowana przeze mnie kraina czarów, w trakcie podstawówki zacząłem
rysować komiksy z kościotrupami, wampirami i duchami, w szkole średniej
przyszedł czas na motoryzację i lotnictwo, zaś potem moje pasje i
zainteresowania pobiegły już bardzo dziwnym torem.
Gdybym dzisiaj
miał doradzać moim rodzicom, jak mnie traktować w dzieciństwie,
skupiłbym się właśnie na moich pasjach (nazywanych przez niektórych
specjalistów obsesjami). Powiedziałbym im tak:
- Wasze dziecko jest w stanie zrobić dosłownie wszystko, aby móc realizować swoje zainteresowania, wykorzystajcie to!
- Nawet gdy Wasze dziecko zamęcza Was swoimi monotonnymi wywodami o swoich pasjach, pamiętajcie, że te zainteresowania są celem samym w sobie, aby żyć i działać na codzień;
- Nigdy, przenigdy nie krytykujcie zainteresowań Waszej pociechy... Nie ma nic gorszego, niż wstyd przed realizacją swoich pasji;
- Nigdy, przenigdy nie mówcie swojemu dziecku, że ma słomiany zapał. Bywa, że w wieku kilku-kilkunastu lat zainteresowania zmieniają się bardzo szybko. Pozwólcie dziecku wybrać!
- Gdy jakaś ograniczona ciotka mówi Wam z oburzeniem, że Wasze dziecko ma bzika na punkcie (w moim przypadku gier komputerowych), brońcie je!
- Gdy Wasza pociecha spędza całe godziny na realizacji swoich zainteresowań, błędem jest przekreślać je uznając, że jest to bezwartościowe uzależnienie. To odskocznia, ukojenie nerwów, przyjemność w najczystszej postaci. Jeśli odcinasz mnie od moich przyjemności, odcinasz też więź psychiczną ze mną!
Moim
zdaniem jednym z najważniejszych życiowych zadań w życiu aspiego jest
poznawanie możliwie wielu takich pasji, wybranie sobie tych ulubionych,
wyspecjalizowanie się w niej i sprawienie, by w życiu dorosłym była
metodą na zarabianie pieniędzy i samodzielne utrzymanie się. Zdaje się,
że podobną filozofię ma koncepcja nauczania Montessori, ale nie jestem
pewien.
Np: granie w gry komputerowe może przekształcić się w
profesjonalne granie za pieniądze, (w Korei mieszkają milionerzy, którzy
dorobili się na graniu, a jeden z tegorocznych kierowców wyścigowych
LeMans24 został wybrany ze względu na osiągnięcia w wyścigach na
konsolach!), w zawód informatyka, programisty, grafika itp.
Aby
dorwać się do swoich pasji, jestem w stanie cierpieć dniami, tygodniami,
miesiącami... Być może ktoś z Was pomyśli sobie teraz, że aspi są tacy
niewinni, wrażliwi i skrzywdzeni? Zanim zaczniecie się rozczulać,
przeczytajcie i zrozumcie to:
Aby dorwać się do swoich pasji i
obsesji, jestem czasem w stanie krzywdzić i zadawać cierpienie, jeśli to
mi pomoże w ich osiągnięciu... Czy to Waszym zdaniem nie zakrawa o
psychopatię?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz