10 cze 2014

Z cyklu: Jak postrzega świat Aspi? [2]

Dziś w sklepie wielkopowierzchniowym znanej firmy robiłem zakupy (prawie) codzienne, tzn. pieczywo, smarowidło do pieczywa, napój, gazetę i odrobinę alkoholu. Natrafiłem na problem, który był dla mnie trudny do rozwiązania pomimo pozornie błahej sprawy.

Zakupy wieczorne to do siebie mają, że niewiele kas jest czynnych. Z powodu nadmiaru ludzi w kolejce, zdecydowałem się na kasę "alkoholową", na uboczu, przy której stało mało ludzi. Gdy przyszła moja kolej, wystawiłem pani kasjerce wszystkie moje zakupy, a następnie zostałem z pustym, plastikowym koszykiem. Zapytałem więc ekspedientki, gdzie mogę odstawić koszyk, gdyż obok nie było żadnego jasnego miejsca jego przechowywania. Pani odpowiedziała mi, że obok. I tu zaczął się problem...

"Obokiem" można nazwać ladę, przy której dokonywałem płatności lub też miejsce koło lady zarówno z jej lewej, jak i prawej strony. "Obokiem" była dla mnie też sąsiednia (nieczynna) kasa z miejscem specjalnie przeznaczonym na koszyki. Aby dokonać właściwego wyboru, ponowiłem pytanie, ale i tym razem otrzymałem mało precyzyjną odpowiedź, że "jak pan postawi obok, to będzie dobrze"...

Miałem wrażenie, że gdy zapytałem się po raz trzeci o to samo (wciąż nie otrzymałem zrozumiałej dla mnie odpowiedzi), ludzie stojący w moim pobliżu zaczęli się irytować, a nawet dziwnie patrzeć. Łącznie z kasjerką oczywiście.

Wybrałem wariant najbardziej mnie satysfakcjonujący: pomaszerowałem odnieść koszyk do zamkniętej kasy obok na stosik innych koszyków. Tym razem na pewno poczułem na sobie spojrzenia ludzi, które dały mi jasno do zrozumienia, że chyba coś zrobiłem nie tak.

Wielokrotnie pisałem Wam, że kilkadziesiąt lat uczyłem się "normalnych" zachowań przez naśladownictwo, ale tym razem wzorca zabrakło. Nawet gdybym przypomniał sobie podobne zdarzenia z innymi ludźmi, to nie w tym sklepie, nie z tym kształtem lady, nie z tą lokalizacją stosu koszyków przy nieczynnej kasie, nie z tą odpowiedzią kasjerki. Było to zadanie do rozwiązania tylko przeze mnie - bez żadnej ściągi, bez precyzyjnej podpowiedzi, bez długiego czasu na namyślanie się.

Dość mało komfortowa sytuacja - konieczność natychmiastowego działania, z trzykrotnie powtarzaną próbą pozyskania niezbędnych informacji skończonych fiaskiem. Dyskomfort polegał na tym, że czułem spojrzenia i niejako myśli ludzi, wśród których mogły się pojawić takie określenia jak debil, czubek, pierdoła i być może parę innych.

Dlaczego tak się przejmuję tą z pozoru błahą sytuacją? No cóż... mógłbym się zachować całkowicie dla siebie naturalnie... "Obok" mnie była z jednej strony kasa, z drugiej kawałek lady do wypakowywania zakupów przez następnego klienta. Tam właśnie logika podpowiadała mi zostawić koszyk - po prostu przesunąć go ręką tak, żeby stał "obok". Zero stresu. Szybki ruch i "dowidzenia".

To nie sztuka rozumieć w sposób dosłowny komunikaty i polecenia innych ludzi. Nie powinno mnie to obchodzić, ale nie chcę zostać aspołecznym dziwakiem, niesympatycznym ekscentrykiem. Chcę rozumieć ludzi, dbać o relację z nimi. Chcę należeć do społeczeństwa i móc tak się z nim komunikować, jak inni to robią. Podobno moim atutem w walce z naturą ZA jest inteligencja. Ale... czasem chyba to za mało...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz