Drodzy ludzie! Ten post będzie o niezrozumieniu ZA przez NT -
zwłaszcza przez ludzi, którzy nami się opiekują, zajmują i nam
współczują...
Jestem zszokowany sporą ilością współczucia, jakie
mi daliście w ostatnim poście. Współczucie z powodu konieczności
ubierania maski. Piszecie, że:
- prawdziwa wartość jest w
człowieku, który zaakceptuje "Ciebie, a nie maskę". (w takim razie
spróbujcie zaakceptować tego potwora ze zdjęcia!)
- maska - mina, upupienie, do życia bez maski się "dorasta" (w dzieciństwie bez maski cierpiałem)
- "lepiej bądź zwyczajny" (JAK niby?)
- "dlaczego ukrywasz swoje zaburzenia przed innymi"?
- maska - mina, upupienie, do życia bez maski się "dorasta" (w dzieciństwie bez maski cierpiałem)
- "lepiej bądź zwyczajny" (JAK niby?)
- "dlaczego ukrywasz swoje zaburzenia przed innymi"?
Ci z Was, którzy nie mają ZA chyba bardzo negatywnie odnoszą się do
znaczenia maski w życiu człowieka. Utożsamiacie ją z udawaniem,
ukrywaniem, męczeniem się, fałszywością. Współczujecie mi, namawiacie do
bycia prawdziwym.
Drodzy Moi Czytelnicy! Namawiać do bycia
prawdziwym i współczuć możecie komuś, kto bez tzw. "maski" wygląda
znacznie lepiej i może bez niej żyć będąc szczęśliwszym, niż w masce.
Odnosicie tą zasadę zapewne do samych siebie - może faktycznie bez maski
wyglądacie "fajnie", spontanicznie, atrakcyjnie i blisko w oczach
innych...
Niestety bardzo sobie uświadomiłem, jak trudno jest mi
wytłumaczyć ludziom (łącznie z najbliższymi osobami), co takiego jest ze
mną nie tak!
Zacznijmy w takim razie od początku...
Podobno emocje trafiają do ludzi najbardziej. Popatrzcie w takim razie
na szkaradne straszydło ze zdjęcia, które zamieściłem. Patrzcie się na
jego twarz, po czym odpowiedzcie sobie na serię następujących pytań:
- czy chcielibyście się obudzić koło takiej osoby rano w łóżku?
- czy zatrudnilibyście taką osobę do pracy jako kelner/sprzedawca/psycholog dziecięcy?
- czy patrzelibyście na zdjęcie tej osoby godzinami?
i najważniejsze:
Wyobraźcie sobie, że jest to Wasze zdjęcie... czy wolelibyście iść do
hipermarketu w niedzielę w masce, czy bez - tak jak na zdjęciu?
Przeżyłem trzydzieści kilka lat. "Występowałem" przez ten czas przed
ludźmi zarówno w masce, jak i bez niej. Gdy byłem (zwłaszcza w
dzieciństwie) bez maski, wywoływałem na ludziach podobne wrażenie, jak
postać z niniejszego zdjęcia. Dwadzieścia kilka lat nauki chodzenia "w
masce" upodobniło mnie do człowieka atrakcyjnego społecznie, godnego
zaufania, pozytywnego i wartościowego.
Dlatego właśnie kocham
swoją maskę - bardzo się z nią utożsamiam, nie chcę bez niej nigdzie
wychodzić i nie chcę przed ludźmi pokazywać się bez niej. Brak
dojrzałości? Nonsens! Ludzie, z którymi rozmawiam - im starsi i bardziej
bystrzy, noszą mocniejsze i bardziej atrakcyjne maski! To małe dzieci i
ludzie głupi są ich pozbawieni!
Droga Miro - przecież trzymasz kciuki, aby Twój syn nauczył się życia w masce, bo tylko wtedy odniesie sukces...
Drogie kobiety! W jakim celu malujecie się, farbujecie włosy, nosicie atrakcyjne wizualne ubrania? Czy nie jest to forma maski?
Wagner Stiller Art - napisałeś coś, co mi się bardzo spodobało: "bez
maski nie da się przeżyć za drzwiami". Podpisuję się pod tym...
Straciłbym pracę i utraciłbym kontakt z ludźmi, na których mi zależy.
Ines Loxely: napisałaś trafną rzecz: Król Baldvin IV nosił maskę, bo
pod spodem prawie nie miał twarzy i miał ją powykręcaną. Z tego powodu i
ja ją noszę - pod spodem mam powykręcaną, chorą osobę, nieakceptowaną,
krytykowaną i wyszydzoną przez ludzi... I O TYM JEST ZESPÓŁ ASPERGERA!!!
A terapie, rozmowy i edukacja ludzi z ZA polegają w głównej mierze na
założeniu przez nich maski. Bo to, co mamy jest nieuleczalne. A maska,
to jedyny sposób ZA na "normalne" życie. Prawda? A może się mylę? :)
PS. przepraszam, że porównałem się do króla Baldwina IV. Tak naprawdę jestem na co dzień znacznie skromniejszy