Uwaga drodzy ludzie!
Jak wiecie, od długiego już czasu szukam
nowej pracy. I wiecie co? Udało się. Pomyślnie przeszedłem przez dwie
fazy rekrutacji. Dostałem pracę i to dobrą. Jestem bardzo zadowolony.
Czuję, że dobrze wykonałem zadanie i osiągnąłem kolejny cel w moim
procesie "stawania na nogi" czyli powrotu ze świata dla mnie
nieprzyjemnego i bardzo toksycznego do świata żywych. Będę robił to, w
czym jestem najlepszy i co bardzo lubię.
Nie musiałem mieć znajomości, pracę otrzymałem bez żadnych pośredników,
co dodatkowo podnosi satysfakcję. Ale żeby nie było tak różowo, muszę
Wam powiedzieć, że:
- wcale nie byłem naturalny na rozmowie kwalifikacyjnej.
- dałem z siebie wszystko zakładając maskę rześkiego, sympatycznego i energetycznego specjalisty.
- na wszystkie pytania odpowiadałem tak, jak wydawało mi się, że rekruter chciałby ode mnie usłyszeć.
- na rozmowę kwalifikacyjną poszedłem bez nastawienia, że dostanę pracę. Powód był prosty: praca mieści się bardzo daleko od mojego miejsca zamieszkania i codziennie będę jeździł 120km.
- będę wstawał do pracy o 5:30, ale nie przeraża mnie to, bo sypiam krótko i do wyspania się potrzebuję ok. 6 godzin.
Wiem, że wielu czytelników mojego bloga bardzo trzyma za mnie kciuki i
mi sprzyja chociażby dobrym słowem. To dodatkowo daje nadzieję.
Dziękuję! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz