Uspokajam wszystkich, że nie będzie obrzydliwie. Nazwa "kibel" może
jest brzydka, ale tak zwykłem nazywać toaletę. Podoba mi się ta nazwa i
jest prostsza, niż toaleta.
A więc kibel... dla mnie to wspaniałe
miejsce, ostoja samotności i ukojenia nerwów. Kibel ratuje moje
skołatane nerwy. Zwłaszcza, gdy dokoła robi się głośno lub nerwowo. Na
spotkaniach rodzinnych, gdy w domu bywają goście, to po kilku godzinach
robi się za głośno. Wtedy idę do kibla. Tam jest
ciszej, spokojniej i mniejszy ruch, słabsze zapachy (z małymi
wyjątkami, których na pewno się domyślacie). Więc tak sobie siadam bez
pośpiechu, zamykam oczy, oddycham głęboko. Polecam wszystkim
niespokojnym aspergerom. Posiedźcie sobie, podumajcie, wyłączcie się i
odpłyńcie ku odmętom spokoju. Chociaż na 5 minut.
Do kibla zabieram ze sobą kolorową prasę, a od kiedy pojawiły się
telefony z dużymi, kolorowymi ekranami, to one właśnie umilają mi czas.
Skupienie się na czytaniu, kolorowym ilustracjach to ważny element
mojego życia codziennego. Po wyjściu z kibla jestem spokojniejszy,
bardziej wytrzymały na emocjonalne dyskusje. Mam więcej cierpliwości -
wcześniej nadwyrężonej przez hałasy.
Tylko w miejscach
publicznych kibel nie jest miejscem odpoczynku. Brzydzę się resztek
(wiecie czego), błota, zapachów setek ludzi. Jeśli używam wówczas kibla,
to tylko ze względu na konieczność wyższą. A słabości mojego ciała
niestety po trzydziestce się nasilają. Do kibla chodzę częściej i na
dłużej niestety też dlatego, że muszę. Tak więc preferuję zwykle pisuar,
ale jeśli ich nie ma, staram się iść prosto do kibla dla
niepełnosprawnych. Mam klaustrofobię, a w takich miejsca jest pod
dostatkiem, święty spokój, brak ruchu za drzwiami. No i częściej
zdarzają się papierowe ręczniki. Nadmuchy powietrza do suszenia rąk
wzbudzają moją agresję ze względu na to, że są bardzo głośne.
Jeśli Wasze dzieci z ZA mają problem z nerwowością, są agresywne
niespokojne lub wycofane w towarzystwie - może zaproponujcie im terapię
kiblem. Nie żartuję. Uważajcie tylko, żeby to miejsce nie stało się dla
nich mekką na każdym spotkaniu z innymi ludźmi, bo miejsce przybytku
będzie stale zajęte. Jak im to wytłumaczyć? Jak najprościej: że inni też
mogą chcieć się wyciszyć ;)
PS. Może to Wam się wyda wyjątkowo paskudne, ale zwykle na komentarze
odpisuję właśnie w kiblu. Jeśli ktoś się poczuł urażony, wybaczcie mi to
proszę.
Serdecznie dziękuję Ci za ten szczery wpis! Uff! Ulżyło mi. Czyli ktoś też tak ma!
OdpowiedzUsuńDopiero dzisiaj tj 29.12.2017 trafiłam na Twego bloga i czytam, czytam, czytam.
A tak w temacie kibla... Może coś podpowiesz: w jaki sposób pomóc synowi (6 lat, diagnoza ZA) oswoić sedes?! Siada niechętnie - woli załatwiać się w pampersa, choć z wysiusianiem sie na stojąco nie ma problemu. Nie muszę pisać, jak kłopotliwe, wstydliwe i irytujące jest takie zachowanie syna. Jak mogę mu pomóc?!
Pozdrawiam!
Jak dla mnie wanna jest lepsza :)
OdpowiedzUsuń