Autoterapia? Czemu nie! W końcu potrzebowałem zmian od kiedy
skończyłem 13 lat. Widziałem co się wokół mnie dzieje - dzieciaki z
mojej klasy razem bawiły się na podwórku, spotykały się pod klatkami,
śmiali się na przerwach z durnych rzeczy. Największym motorem do zmian
była jednak chęć obcowania z płcią piękną!
Pochodzę z rodziny
dziwaków, więc przywykłem do środowiska, w którym normą były dość
specyficzne zachowania - nietypowe dla ludzi spoza grona najbliższych.
To był największy hamulec! I uwaga! Jak czasem się przyglądam, to ludzie
z ZA pochodzą z rodzin, w których krewni często bywają ekscentrycznymi,
specyficznymi intelektualistami, zamkniętymi w sobie odludkami itp. To
bardzo ważne, a dlaczego - napiszę w którymś z kolejnych postów.
W
wieku 14/15 lat wraz z nową szkołą postanowiłem zmienić swoje relacje z
ludźmi, a raczej... nauczyć się ich. Porzuciłem swoich dawnych kolegów
(niewielu ich miałem), zmieniłem całkowicie środowisko, z którym
spędzałem czas, ograniczyłem kontakt jedynie do najbliższej rodziny i
zacząłem poznawać nowych kolegów, koleżanki, eksperymentować z
zachowaniem się w towarzystwie.
Początki były bez rewelacji.
Raczej się ośmieszałem. Aby zaimponować w towarzystwie (każdy
młodzieniaszek tego potrzebuje), brylowałem wiedzą w obszarach, którymi
się baaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo interesowałem ;) Największym owocem moich przechwałek był wniosek, że chyba nie staję
się tym kim chcę, lecz raczej ciekawostką, indywiduum i kimś w rodzaju
chwilowego kuglarza, który nie jest żadnym poważnym partnerem do
czegokolwiek. Wniosek, do którego doszedłem był okrutny, ale na
szczęście trafny. Szkoda, że zajął aż 4 lata!
Kolejnym etapem
była obserwacja najlepszych... Cóż to znaczy? W ekonomii to pojęcie
nazywa się benchmarkingiem - czyli kopiowaniem najlepszych wzorców w
danej dziedzinie. Żeby coś skopiować, trzeba to widzieć. Do tej pory
patrzyłem, ale nie widziałem. Widzenie jest głębsze, zawiera w sobie
świadomość poczynionych obserwacji i pozwala na wyciągnięcie wniosków.
Tak więc zacząłem "widzieć" albo "postrzegać" zachowania niektórych
osób, które były świetne w dziedzinach, które pragnąłem opanować. Jakie
to były zachowania? Takie, które sprawiały, że stawały się duszami
towarzystwa!
W ciągu następnych 5-10 lat zacząłem tworzyć swoje
własne zasady ulegające zmianom i przekształceniom, ale w końcu
osiągnęły dość dojrzałą formę i osiągnąć właściwie wszystko, o czym
marzyłem w kategorii pt. "relacje społeczne". Jakie to zasady? Oto one:
- Nigdy nie bądź diamentem - idealnym, nieskazitelnym, wartościowym i perfekcyjnym... ludzie nie znoszą ideałów i nieomylnych omnibusów. Nazywają ich dupkami i obgadują na każdym kroku. Wniosek: Nie chwal się, bądź skromny, przyznawaj się błędu
- Nigdy nie bądź twardym jak skała... ludzie nie znoszą supermanów, niewzruszonych, opanowanych w każdej sytuacji twardzieli. Do kamienia się nie przytulisz. Do miękkiej poduchy tak. :) Pokazuj więc ludziom swoje słabości, nie wstydź się ani odczuć, ani błędów, ani łez. Mów kiedy Ci źle, mów kiedy jesteś smutny lub wzruszony. Nie wstydź się tego!
- Nigdy nie bądź nieomylnym... jedyne co osiągniesz, to rywalizację, zawiść, poczucie zagrożenia wobec Ciebie oraz zwykłą niechęć. Przyznawanie się do błędu, mówienie wprost, "że się nie znasz" i wysłuchiwanie mądrości i kazań ludzi, jako prawdy objawione szybko przyniosą Ci grono znajomych, którzy będą chcieli podnieść swoją wartość, gdy... Ty uznasz za wartościowe to, co oni mówią!
- Naucz się patrzenia w oczy... nawet, jeśli to niekomfortowe. Unikanie kontaktu wzrokowego to dla ludzi oznaka strachu, niepewności, wrogości. Patrząc w oczy, znacznie szybciej nawiążesz kontakt. Nawet, jeśli to bardzo trudne - w miarę łatwo się tego nauczyć, bo przynosi pozytywne rezultaty.
- Naucz się asymetrii własnego ciała... stanie na baczność, wyprostowanym powoduje, że wyglądasz jak spięty kołek i tak mniej więcej będziesz też odbierany przez ludzi. Przyjmuj pozycję "spocznij", wystaw nogę do przodu, włóż rękę do kieszeni i co najważniejsze: gdy z kimś rozmawiasz, przechyl lekko głowę w lewo lub prawo. Będziesz wyglądał na zainteresowanego drugą osobą, która się przy Tobie "rozkręci":)
- Naucz się uśmiechu - nie wiedzieć czemu, drugi człowiek też odpowie uśmiechem i będzie przekonany, że jesteś życzliwy wobec niego, że masz dobre intencje i że go lubisz.
- Śmiej się - nawet, gdy ktoś Ci dokucza i robi sobie z Ciebie żarty - śmiej się pokazując, że to Cię nie rusza. ;) Miej do siebie dystans. Jak ktoś Cię złośliwie skrytykuje, popraw go i dodaj od siebie jeszcze więcej krytyki! Oczywiście pod swoim adresem. Dziwne, ale autodystans i krytyka samego siebie sprawia, że ludzie zaczynają Cię bardzo lubić! Skoro tak to cenią - daj im to! :)
Po 15 latach okazało się, że moja żmudna autoterapia okazała się
terapią... poznawczo-behawioralną... A więc czy chcesz się zmienić? W
takim razie: obserwuj, naśladuj, zmieniaj, doskonal i powtarzaj! Otaczaj
się takimi ludźmi, jakimi chciałbyś być!
Miłego dnia/nocy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz