30 maj 2014

Z cuklu: Jak postrzega świat aspi? [1]

Drodzy rodzice i opiekunowie Aspich!

Od jakiegoś czasu czytam Wasze wypowiedzi będące czasem pamiętnikami, czasem zapisami normalnych dni, a czasem wyrazem bezradności wobec problemów jakie sprawiają Wasi podopieczni.

Co ja na to? Powiem krótko: Fajnie, że chcecie zmian i fajnie, że dużo jesteście w stanie z siebie dać, aby było lepiej.

Ale nie wszystko co czytam jest w 100% pozytywne. Nie będę mówił wprost, bo "nauczyłem się", że mówienie przykrych rzeczy wprost często kończy się urwaniem kontaktów z taką osobą. No to do dzieła:

Nie starajcie się zmienić świata, aby przystosował się do Waszych Aspich. Ja wcale nie pragnę, żeby świat mnie zrozumiał! To ja wolę się świata nauczyć i go poznać.

Popłyńcie ze swoją pociechą kajakiem po rzece. Będzie to doskonała lekcja dla Was obojga: Nie da się zawrócić rzeki, aby była dla nas dobra i żeby zrozumiała nasz kajak. Za to my możemy zrozumieć rzekę: jej nurt, prądy, przeszkody, które czyhają... Jak machać wiosłami, aby się nie namęczyć za bardzo i płynąć naprzód. Jeśli opanujemy tą technikę, rzeka nas sama zabierze naprzód.

Podobnie jest z prawdziwym życiem - jest jak rzeka - albo się dostosujesz, albo zrobi Ci krzywdę... Kiedyś wdałem się w niebezpieczną grę zmieniania świata pod moje reguły i dyktando. To było złe. Zacząłem tracić znajomych, relacje ulegały pogorszeniu, a ja stałem się emocjonalnym wyzyskiwaczem, który wymagał od innych jeszcze więcej służalczości, przywilejów i "szacunku". Aspi to nie "piękny umysł", o którym z taką nadzieją piszecie, że podobno gdzieś głęboko w nas drzemie, czyniąc nas wspaniałych i niezwykłych. Aspi to ktoś, kogo prawdziwej natury nie chcieliby poznać nawet jego rodzice. Kto z Was jest w stanie zaakceptować odludka, który wrzeszczy, bije i rzuca przedmiotami, gdy coś mu się nie podoba lub gdy spadnie Wam talerz na ziemię? Nie lubimy zamkniętego w sobie dziecka kiwającego się beznamiętnie, patrzącego się na swoje ulubione zabawki, jakby się w nich zakochał i tylko one by się liczyły w życiu.

Powyższy, bardzo przykry dla niektórych opis, to początek drogi. Drogi, po której będziecie swoją pociechę prowadzić. Ale nie po to, żeby go gdzieś doprowadzić w miejsce wymyślone przez Was! Prowadzicie nas po to, abyśmy to my któregoś dnia zaczęli wyznaczać sobie cele i korzystając z tego, czego nas nauczyliście, doszli (dopłynęli) do naszego miejsca!

A więc nie próbujcie dostosowywać świata do nas. To będzie sztuczny świat - nieprawdziwy i hermetyczny. Niczego się nie nauczymy, nie opracujemy sobie żadnych schematów postępowania. Jeśli do takich warunków się przyzwyczaimy, tym bardziej będzie bolało zderzenie z rzeczywistością. Zrobicie z nas dzikusów, którzy będą mieli problem w zderzeniu z prawdziwą cywilizacją. Nie trzymajcie nas na płyciźnie, bo nigdzie nie dopłyniemy! Uczcie nas pływać, z czasem na głębokiej wodzie i samodzielnie.

Zachęcajcie nas do samodzielnego pływania. Pokażcie korzyści obcowania ze światem. Opowiadajcie nam co będziemy mieli, jeśli zrealizujemy cel. Wykorzystajcie nasze obsesje i fiksacje - to nasz największy motor napędowy i popęd! To obsesje motywują nas do czegokolwiek i jeśli mamy osiągnąć coś, z czego WY będziecie dumni, to właśnie dzięki naszym pragnieniom! Jeżeli nauczycie się mądrze kontrolować to, co nazywacie naszymi obsesjami, osiągniecie swoje osobiste cele wobec nas.

I jeszcze jedno... obsesje są czasem przez zwykłych ludzi nazywane zdziecinnieniem - zwłaszcza, jeśli zafiksuję się na jakimś rodzaju przedmiotów. Jeśli jesteś partnerem/rodzicem/opiekunem Aspiego - nie waż się tak tego nazywać, bo to niszczące dla naszej relacji z Tobą. Nic na to nie poradzę, że tylko moja "obsesja" liczy się dla mnie w życiu. Na to nie ma lekarstwa...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz