Wyjechałem daleko na tydzien. Odpoczywam w wysokiej temperaturze,
prawie afrykańskiej. Jest gorąco, wilgotno, a niebo bezchmurne. Noce
stają sie czarne, a temperatura nie schodzi poniżej 25.
Wypożyczyłem samochód. Tu gdzie jestem jeździmy po lewej stronie. Kilka
razy zdarzyło mi sie jechać "na czołówkę". Sporo osób jeździ jak wariaci
wiec specjalnie sie nie wyróżniam ;) Tu gdzie jestem, auta są stare i mają zmatowiałe, pożółkłe reflektory. Dostałem niestety mandat za nieprawidłowe parkowanie.
Bardzo mi sie podobają widoki i zapachy. Mam maskę i rurkę do
nurkowania. Woda jest krystalicznie przejrzysta, wiec oglądam sobie
śliczne, kolorowe rybki. Temperatura wody w morzu to 24 stopnie. Jest
wiec ciepło. Jezior i lasów brak. Rzeki pojawiają się w mokrej części
roku.
Ludzie sa głośniejsi niż w Polsce ale mniej hamscy i
akceptujący różnorodność. Bardzo dużo zrujnowanych wiosek, w których
miedzy kamieniami zalega tysiące muszelek po ślimakach.
Wilgotność jest bardzo wysoka. Wieczorem moja mapa papierowa robi sie miękka i przypomina szmatę do
mycia podłóg, a nie papier. Za to wilgoć uwalnia zapachy z ziemi i
roślin. Nie znam sie na nich, ale na moje oko rosną tu agawy, koperek,
kaktusy i masa roślin o ciężkim, duszącym, aromatycznym zapachu, ktorego
nie jestem w stanie określić.
Za kilka dni wracam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz