Myślałem, że to koniec smutnych rzeczy. Przynajmniej na jakiś czas.
No ale się pomyliłem. Nie pracuję już tam, gdzie się chwaliłem kilka
postów temu.
Powód: brak multitaskingu, czyli wielowątkowości.
Nie potrafiłem się skupić na kilku procesach naraz. Wykonując jedną
czynność, nie potrafiłem wykonywać innych zadań, przez co wykonywałem je
źle, zbyt powoli. Chyba jednak posiadanie ZA przeszkadza w pracy bardzo
mocno.
Moja słaba strona okazała się podstawą do rozwiązania umowy. Niestety, choćbym nie wiem jak bardzo chciał, nie dam rady stać się "wielowątkowy" w tak krótkim czasie (pół roku).
Muszę teraz bardzo uważać, bo to zdarzenie mocno uszkodziło wiarę w siebie. Staram się nie myśleć o sobie za dużo, ale obiektywnie rzecz biorąc okazałem się... za słaby. Walczę, żeby nie popaść w skrajny marazm, który spowoduje, że stracę resztki wiary w stabilizację - przynajmniej zawodową.
Póki jeszcze nie stałem się chodzącym upiorem i obdartusem, trzymajcie kciuki, żebym zdążył szybko znaleźć nowe życie zawodowe - nadzieję i poczucie pewności finansowej. Trzymajcie kciuki, żebym znalazł miejsce, gdzie będę ceniony. Kiedyś pisałem, że "życzenia" nic nie dają. Ale prędzej chyba pomogą, niż zaszkodzą, a pomoc jest mi w tej chwili potrzebna.
Na szczęście w tej pracy odłożyłem pieniędzy na tyle, że kilka miesięcy jakoś przeżyję.
Ludzie! Nie oszukujmy się! Nie walczmy z naszymi aspergerowskimi słabościami. Niektóre są nie do przeskoczenia. Zaakceptujmy je, żeby pomimo tego iść naprzód i nie poddawać się. Nie róbmy z tego tabu...
Rodzice dzieci z ZA. Nie wmawiajcie swoim dzieciom, że mogą wszystko. Nie mogą. Rozmawiajcie o ich słabych stronach, żeby o nich wiedziały i krzewcie w nich najważniejszą cechę: upór. Najważniejsze to iść naprzód pomimo bagna i syfu wokół...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz