Problem mojego dzieciństwa polegał na tym, że nikt z bliskich nie
wiedział, że mam Zespół Aspergera. Pomimo moich (dość licznych) wizyt u
psychiatry, moi rodzice nigdy nie pozwolili ani na poważne leczenie
farmakologiczne (miałem nerwice), ani na pełną diagnozę. Dlaczego?
Któregoś pięknego dnia, podczas wizyty u psychiatry, pani doktor
poprosiła mnie o zrobienie tzw. "dowolnego" rysunku. Moja mama nie była
zachwycona faktem, że tej pani nie spodobały się szaro-brązowe odcienie
mojej pracy, dziwne urządzenia, które rysowałem i raczej smutni ludzie. Z
powodu bolesnych faktów nie do zaakceptowania przez moją mamę,
przestaliśmy wizytować psychiatrów.
Niestety wielu rodziców ma
silny mechanizm wyparcia - podświadomie dążą do tego, żeby nie
myśleć/pominąć jakiś nieprzyjemny fakt - zwłaszcza taki, który dotyczy
najbliższego członka rodziny.
Być może to, co sugerował
psychiatra z mojego dzieciństwa było na tyle niepokojące dla moich
rodziców, że łatwiej było zbagatelizować im ten fakt i raczej
rozpatrywać czynniki zewnętrzne, jako źródła moich nerwic. I tak oto
powstał u nich obraz "wrażliwego" dziecka, któremu ograniczono kontakt z
telewizorem (lata 80, to czas ekranów kineskopowych), jako źródła
promieniowania wywołującego tiki nerwowe, które w liczny i częsty sposób
przerażały moje najbliższe otoczenie.
Telewizor jako źródło
złego promieniowania! Taka była diagnoza dość wybiórczo postawiona przez
moją mamę na podstawie niektórych obserwacji, konsultacji z
bioenergoterapeutami i parapsychologami.
Żaden z moich rodziców
nigdy nie chciał chyba poznać prawdy, ani przyjąć hipotezy, że to ze mną
może być coś nie tak, a nie z telewizorem kineskopowym. Nawet dzisiaj
wypierają moją diagnozę i orzeczenie postawione przez kilku specjalistów
podane im na papierze. Wiecie jak to tłumaczą?
- Czytałem o zespole... Ty nie masz wszystkich objawów
- Przecież byśmy zobaczyli, że coś jest z Tobą nie tak... (przecież widzieliście całe życie - tłumaczyliście to telewizorem kineskopowym i tp.)
- Przecież innym ludziom też przeszkadzają głośne dźwięki.
- Przecież Ty nie miałeś kłopotów z relacjami z kolegami (miałem ich... kilku).
- Przecież umiesz odczytywać emocje innych ludzi (nauczyłem się tego w wieku 20 lat)
- Przecież Ty nie traktujesz znaczeń słów w sposób dosłowny (gdy to robię rodzice myślą, że żartuję sobie z kogoś, albo jestem po prostu wredny)
- Przecież wiele dzieci ma specyficzne zainteresowania. One świadczą o Twojej inteligencji, a nie o ZA!
- Przecież Ty akceptujesz dotyk (ale są tylko 3 osoby, które mogą mnie dotknąć, poza tym mam nadwrażliwość na bodźce słuchowe, dotykowe, węchowe)
- Przecież minęły Ci nerwice (od kilkunastu lat staram się nad nimi panować, biorę też czasem lekarstwa mi w tym pomagające).
Plus wiele, wiele innych...
Drodzy rodzice! ZA, nie bez powodu nazwany jest ZESPOŁEM... a to
oznacza, że jest skomplikowany, gdyż posiada.... "ZESPÓŁ" symptomów,
których obecność może wskazywać na spektrum autyzmu, w tym na zespół
Aspergera.
Szanowny rodzicu: POPATRZ na swoje dziecko. Nie blokuj się, bądź otwarty, nie wypieraj.
Aspie potrzebuje opiekuna, który go nauczy, jak postępować. Coacha!
Mentora! Narratora, który wyjaśni wiele niezrozumiałych dla NAS
sytuacji! Dzięki temu Aspie szybciej nałoży maskę człowieka i będzie mu
po prostu... łatwiej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz