Dziś w sklepie wielkopowierzchniowym znanej firmy robiłem zakupy
(prawie) codzienne, tzn. pieczywo, smarowidło do pieczywa, napój, gazetę
i odrobinę alkoholu. Natrafiłem na problem, który był dla mnie trudny
do rozwiązania pomimo pozornie błahej sprawy.
Zakupy wieczorne to
do siebie mają, że niewiele kas jest czynnych. Z powodu nadmiaru ludzi w
kolejce, zdecydowałem się na kasę "alkoholową", na uboczu, przy której
stało mało ludzi. Gdy przyszła moja kolej, wystawiłem pani kasjerce
wszystkie moje zakupy, a następnie zostałem z pustym, plastikowym
koszykiem. Zapytałem więc ekspedientki, gdzie mogę odstawić koszyk, gdyż
obok nie było żadnego jasnego miejsca jego przechowywania. Pani
odpowiedziała mi, że obok. I tu zaczął się problem...
"Obokiem"
można nazwać ladę, przy której dokonywałem płatności lub też miejsce
koło lady zarówno z jej lewej, jak i prawej strony. "Obokiem" była dla
mnie też sąsiednia (nieczynna) kasa z miejscem specjalnie przeznaczonym
na koszyki. Aby dokonać właściwego wyboru, ponowiłem pytanie, ale i tym
razem otrzymałem mało precyzyjną odpowiedź, że "jak pan postawi obok, to
będzie dobrze"...
Miałem wrażenie, że gdy zapytałem się po raz
trzeci o to samo (wciąż nie otrzymałem zrozumiałej dla mnie odpowiedzi),
ludzie stojący w moim pobliżu zaczęli się irytować, a nawet dziwnie
patrzeć. Łącznie z kasjerką oczywiście.
Wybrałem wariant
najbardziej mnie satysfakcjonujący: pomaszerowałem odnieść koszyk do
zamkniętej kasy obok na stosik innych koszyków. Tym razem na pewno
poczułem na sobie spojrzenia ludzi, które dały mi jasno do zrozumienia,
że chyba coś zrobiłem nie tak.
Wielokrotnie pisałem Wam, że
kilkadziesiąt lat uczyłem się "normalnych" zachowań przez
naśladownictwo, ale tym razem wzorca zabrakło. Nawet gdybym przypomniał
sobie podobne zdarzenia z innymi ludźmi, to nie w tym sklepie, nie z tym
kształtem lady, nie z tą lokalizacją stosu koszyków przy nieczynnej
kasie, nie z tą odpowiedzią kasjerki. Było to zadanie do rozwiązania
tylko przeze mnie - bez żadnej ściągi, bez precyzyjnej podpowiedzi, bez
długiego czasu na namyślanie się.
Dość mało komfortowa sytuacja -
konieczność natychmiastowego działania, z trzykrotnie powtarzaną próbą
pozyskania niezbędnych informacji skończonych fiaskiem. Dyskomfort
polegał na tym, że czułem spojrzenia i niejako myśli ludzi, wśród
których mogły się pojawić takie określenia jak debil, czubek, pierdoła i
być może parę innych.
Dlaczego tak się przejmuję tą z pozoru
błahą sytuacją? No cóż... mógłbym się zachować całkowicie dla siebie
naturalnie... "Obok" mnie była z jednej strony kasa, z drugiej kawałek
lady do wypakowywania zakupów przez następnego klienta. Tam właśnie
logika podpowiadała mi zostawić koszyk - po prostu przesunąć go ręką
tak, żeby stał "obok". Zero stresu. Szybki ruch i "dowidzenia".
To nie sztuka rozumieć w sposób dosłowny komunikaty i polecenia innych
ludzi. Nie powinno mnie to obchodzić, ale nie chcę zostać aspołecznym
dziwakiem, niesympatycznym ekscentrykiem. Chcę rozumieć ludzi, dbać o
relację z nimi. Chcę należeć do społeczeństwa i móc tak się z nim
komunikować, jak inni to robią. Podobno moim atutem w walce z naturą ZA
jest inteligencja. Ale... czasem chyba to za mało...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz