A więc tak jak w tytule postu - wybrałem się do kina... Konkretnie
na czwartą część Transformers - bajkę z mojego dzieciństwa przerobioną
na hiperwysokobudżetowy film. Nie wiem o czym był dokładnie, nie
pamiętam szczegółów fabuły i nie wiem czy mogę go komukolwiek polecić.
Już wyjaśniam czemu:
od wejścia na salę i znalezieniu swojego
miejsca zaczęły się reklamy trwające ok. 25 minut. Zbyt głośne, zbyt
krzykliwe. Gdy już myślałem, że film się zaczyna, okazywało
się, że to inne filmy i ich reklamy. Równie głośne, równie krzykliwe.
Ok, wyłączyłem się z powodu nadmiaru bodźców - zawsze tak robię, pod
warunkiem, że bodźce nie są dla mnie zagrożeniem.
Film się zaczął. Z uwagą zacząłem śledzić sceny, ich dokładność, ilość
szczegółów, rozdzielczość, konstrukcje dziwnych robotów, które zmieniały
się w samochody. Próbowałem znaleźć wspólne cechy robota przed
transformacją i po transformacji - blachy, oznaczenia na masce, ramiona w
alufelgach, kształty szyb, końcówki rur wydechowych....
Niestety
ujęcia filmu trwały sekundę, dwie po czym diametralnie się zmieniały.
Przez tą sekundę ilość szczegółów widocznych na ekranie była
zatrważająca, nie do ogarnięcia. Do tego bardzo głośne odgłosy. Setki,
tysiące szczegółowych ujęć, miliony klatek informacji, zacząłem się
powoli wyłączać. Zgubiłem gdzieś kilka wątków, z niepokojem czekając na
kolejne salwy i wybuchy. Dynamicznie poruszające się postacie robotów i
ludzi zaczęły mi się mieszać.
Po ponad 2,5h ładowania w siebie
bodźców, wyszedłem z kina... pijany, oszołomiony, ogłupiały. Wsiąść za
kierownicę w takim stanie? Nie ma mowy. Czułem się tak zmęczony treścią
ładowaną wprost do mojego mózgu, że nie miałem siły nawet przemyśleć,
czy mi się podobało.
Na drugi dzień mało co pamiętałem, a ilekroć
próbuję sobie przypomnieć o czym był film, czuję ciężar
przytłaczających mnie bodźców i lekki ból głowy na samą myśl o nim. ;)
PS. w spokojniejszych scenach udało mi się dostrzec jakiegoś łysolca w
okularach, który aktorsko jako jedyny nie był "drewnianym kołkiem"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz